niedziela, 19 kwietnia 2015

Halinka... Od "Korali" i ślubu

Pamiętacie jak kilkanaście lat temu muzyka folkowa trafiła na "salony"? Szlaki przetarł duet Kayah i Bregović. Choć muzyka na ich wspólnej płycie zawierała dużo bałkańskich rytmów i tak wrzucono ich do worka z napisem "Na Ludowo". Potem pojawiły się Brathanki, Golec uOrkiestra, Zakopower i wszystkie inne pop-folkowe kapele. Płyty tych zespołów świetnie się sprzedawały,na koncerty przychodziły tłumy,a ich utwory królowały we wszystkich stajach radiowych.


Po kilku latach "bum"na ten rodzaj muzyki minął,a na rynku pozostali nieliczni (czytaj najlepsi). Zdecydowanie tej próby czasu i mody nie przetrwał zespół BRAThANKI. Bo choć kapela z kolejną już wokalistką dalej koncertuje to chyba mało kto słyszał o płycie "moMtyle", która ukazała się w 2014 roku. A były takie czasy, kiedy to sprzedaż debiutanckiego albumu "Ano!" przyniosła Brathankom 4-krotną platynę. A ich hity śpiewała cała Polska.
Ten sukces to zdecydowanie zasługa magnetycznej wokalistki - Haliny Mlynkovej - która tak pięknie wyśpiewała "Czerwone Korale" i wszystkie pozostałe hity z dwóch pierwszych płyt zespołu. To ona czarowała nie tylko głosem, ale i uśmiechem i swoim wdziękiem.

Zespół jednak w 2003 roku w podobno niezbyt ładny sposób podziękował Halinie i do nagrania trzeciej płyty zaprosił dwie (!) nowe wokalistki.

Niestety, nowa płyta nie powtórzyła ona sukcesu swoich poprzedniczek. I też każda kolejna płyta nagrana z każdą kolejną wokalistką nie przybliżyła zespołu nawet o centymetr do sukcesu na miarę czasów, kiedy to Mlynkova stała na czele kapeli.

A co słychać u Haliny? Na chwilę obecną króluje ona... Na okładkach kolorowych magazynów i na portalach plotkarskich. Niestety, jej obecność niewiele ma wspólnego z działalnością muzyczną.

Od czasu skandalicznego rozstania z zespołem do 2011 roku Halina nie udzielała się w mediach. Nagrała jeden utwór na płytę "Ladies" ("To były piękne dni"), wyszła za mąż, urodziła syna, spróbowała swych sił w "Tańcu z gwiazdami" (z powodu kontuzji dość szybko pożegnała się z programem) i zaśpiewała u Rubika. Poza tym sporadycznie pojawiała się na okładkach kolorowych magazynów , na łamach których głównie zachwalała uroki rodzinnej sielanki. 
 
fot. Krzysztof Opaliński

Dopiero udział w "Bitwie na głosy" przywrócił medialny byt Haliny jako wokalistki. Bo choć nie za wiele tam śpiewała, dobre prowadzenie swej drużyny zjednało jej sympatię widzów i sprawiły, że w finale drużyna Haliny zajęła 3-cie miejsce. Na fali popularności odzyskanej po programie Halina zagościła na okładkach kobiecych magazynów i dość szybko wydała singiel zwiastujący jej solową płytę.

Pod koniec 2011 na sklepowe półki trafił album "Etnoteka". Zawierał on bogatą mieszankę muzyki etnicznej, która powstała we współpracy z Robertem Amirianem. Nie zabrakło tam elementów afrykańskich, słowiańskich, indyjskich i latynoskich. Była to swoista podróż wokalistki po całym muzycznym świecie. 
Drugiem singlem z płyty był energetyczny utwór "Dziwogóra".
Niestety popularność samej wokalistki nie przełożyła się na sprzedaż płyty i powodzenie promujących jej singli. Szkoda, bo na płycie Halina nie próbowała nikogo udawać i z wielkim wdziękiem wyśpiewała to, co jej w duszy gra. Moim faworytem z tej płyty jest nastrojowy kawałek "Zmierzch 2012".

Sesja promująca album "Etnoteka". Fot. Piotr Porębski



Halina zaczęła koncertować, udzielać się w mediach, zagrała Marlene Dietrich w spektaklu "Edith i Marlene" , a także nagrała także duet z Krzysztofem Kiljańskim - "Podejrzani zakochani".

W życiu prywatnym wokalistki działo się nieco gorzej. W 2012 roku wokalistka rozwiodła się z mężem - aktorem Łukaszem Nowickim. Swą wolność przypieczętowała seksowną sesją i wywiadem, które ukazały się na łamach "Vivy!". 
fot. Aldona Karczmarczyk

A już w  2013 roku Halina radośnie ogłosiła swój związek z producentem muzycznym Leszkiem Wronką. I tu pojawił się pewien zgrzyt. Halina jak dla mnie zbyt szeroko otwierała mediom drzwi do swojej prywatności. 
Na szczęście nie zaniedbała też muzyki. W październiku pojawił się całkiem udany singiel "Aż do dna" zapowiadający drugi solowy krążek wokalistki.
Płyta "Po drugiej stronie lustra" była kontynuacją muzycznej podróży Haliny. Tym razem na krążku pojawiło się wiele odniesień do muzyki celtyckiej.

Sesja promująca album "Po drugiej stronie lustra". Fot. Marlena Bielińska

Ale historia się powtórzyła. Kolejna dobra płyta przepadła - pomimo całkiem udanej promocji - nie zabrakło także wspólnej sesji i wywiadu z nowym partnerem. 
Wielkim sukcesem okazał się udział Artystki w Konkursie "Super Premiery" podczas Festiwalu Polskiej Piosenki Opole 2014. Utwór "Ostatni raz" zdobył bowiem pierwszą nagrodę. I choć dla wielu Festiwal w Opolu jest dziś synonimem kiczu i schlebiania niewybrednym gustom to jest to jednak szansa na zaistnienie - muzycznie - w masowej świadomości naszego narodu.
Udział w Festiwalu przełożył się jednak na wszelkie działania "pozamuzyczne". Pojawiły się propozycje reklamowe, "zdarzyło się" prowadzenie koncertu sylwestrowego, liczne sesje zdjęciowe, wywiady itp. 
(fot. Krzysztof Opaliński, Greg Nelec, Piotr Porębski)

W walentynki 2015 roku odbył się ślub Haliny z Leszkiem Wronką. Wydarzenie to poprzedzone było prawdziwym wysypem artykułów w prasie i portalach plotkarskich dotyczących sukni ślubnej, miejsca, gości i wszystkich innych ślubnych pierdół. Sam dzień ślubu był tematem numer jeden w mediach plotkarskich. A potem pojawiły się fotoreportaże ze ślubu i ślubne sesje Haliny. Trochę tego było za wiele. Jak dla mnie cała ta ślubna machina wyrządziła Halinie więcej szkody niż korzyści. Nie wiem w którym momencie wokalistka straciła kontrolę nad tym ślubnym szałem. Było to zupełnie niepotrzebne. Tak oto w oczach społeczeństwa Halinka stała się nie tylko "tą od Czerwonych Korali" ale też "tą od wielkiego ślubu". Ze szkodą dla jej niezbyt spektakularnej solowej kariery muzycznej.
(fot. Iza Grzybowska)

Mam nadzieję, że Halina już nie popełni takiego błędu i ograniczy dostęp mediów do swojego życia prywatnego. A tego chyba w ostatnich latach było za dużo. Zaczyna się zacierać granica między byciem Artystką, a celebrytką. Czas na trzecią płytę - na miarę jej talentu.

Ja nie ukrywam, że mam do Haliny słabość. Nie tylko ze względu na jej wokal i wrażliwość muzyczną, ale także na urodę. Wokalistka jest jak wino... Dowodem na to są jej najnowsze zdjęcia promujące biżuterię Beller.

(fot. Marcin Kempski)