Anię większość z nas poznała w pierwszej edycji Polsatowskiego "Idola". Królowali tam Szymon Wydra, Ewelina Flinta, Alicja Janosz i Tomek Makowiecki. I od samego początku oni byli faworytami. Ania była lekko niewidzialna, dość szybko odpadła z programu. I medialny słuch po niej zaginął....
Na początku 2004 roku ukazał się singiel (i piękny teledysk) do utworu "Tego chciałam" - singla zwiastującego fonograficzny debiut Ani.
"Samotność po zmierzchu" pod koniec lutego trafił na półki sklepowe. I dość szybko trafił też w serca melomanów. Album wspiął się na szczyt listy najlepiej sprzedających się płyt w Polsce. Tym sposobem zagwarantował Ani miano najlepszej debiutu roku.
Ja płytę Ani zakupiłem dopiero w czerwcu - jakoś po maturze. I wraz z pierwszym przesłuchaniem zakochałem się w tych piosenkach. We wszystkich i w każdej z osobna. Na początku totalnie oczarowały mnie "Charlie, Charlie", "Inna", "Tylko słowa zostały" i "Souvenir" - miały dla mnie taki beztroski, wakacyjny flow. Potem każda kolejny kawałek wdzierał się do mojej duszy i serca i zostawał tam ... Do dziś...
To, co zaprezentowała Ania na płycie było dla mnie nowe, świeże, oryginalne, intrygujące, intymne ... takie homemade (nawet lekko garażowe w moim przekonaniu). Wraz z nadejściem jesieni w sercu rozgościły się "Nie ma nic w co mógłbyś wierzyć" i "Czy ktoś spytać chce czemu stało się tak". Nawet instrumentalna "Zima '81" była idealnym dopełnieniem wieczornych rozterek 20-latka. To była moja płyta. I jest jedną z najważniejszych do dziś. Dla mnie to dotychczas najlepsza płyta Ani.
Po wydaniu albumu Ania pojawiła się na festiwalu w "Opolu" (z utworem "Glory"), wystąpiła gościnnie na koncercie Krzysztofa Krawczyka w Sopocie.
Na singlach ukazały się utwory "Nie ma nic w co mógłbyś wierzyć", "Inna" i "Charlie, Charlie" - największą popularnością cieszył się ten ostatni singiel, który jest polską wersją utworu z repertuaru A Camp (wokalistką jest tam Nina Persson z The Cardigans).
Album możecie zakupić na:
https://itunes.apple.com/us/album/samotnosc-po-zmierzchu/id287029627
https://www1.plus.pl/muzodajnia/main/album.html?albumId=454308&artistId=823080&t=Ania%2BSamotnosc+po+zmierzchu
Oczywiście początek 2005 roku okazał się okresem "żniw" dla Artystki. Za tak świetny debiut otrzymała wiele nagród. M.in. 3 Fryderyki (w tym za najlepszy album Pop), nagrody Eska Music Awards, ASa EMPiKu i inne.
Ania swym debiutem postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Ale gdy ma się talent do pisania pięknych piosenek + dobrego producenta wszystko musi się udać. I się udało. Ania jest dziś jedną z najpopularniejszych polskich wokalistek, każda jej płyta uzyskuje status złota lub platyny. Współpracuje z wieloma artystami, pisze tekst, komponuje, nagrywa duety. To dziś klasa i marka jakich mało na polskim rynku muzycznym. I wciąż jednak z moich ulubionych artystek. Kocham Ani głos, wrażliwość, jej teksty i konsekwencje w tak świadomym kierowaniu swoją karierą. Dla mnie Ania to również jedna z najrozsądniejszych polskich wokalistek. Dzięki Ani nie boję się samotności ... Ani o świcie, ani po zmierzchu...
PS. Ciekawostką jest fakt, że Ania nigdy nie promowała swego debiutu regularną trasą koncertową. Z tego powodu pod koniec ubiegłego roku Artystka wraz ze swoim genialnym zespołem ruszyli w klubową trasę "Samotność po zmierzchu Tour" podczas której na żywo wykonali utwory z pierwszej płyty.
Kolejne koncerty już w marcu! Szczegóły na stronie http://www.aniadabrowska.com/#/wydarzenia
A ja - tradycyjnie - zwrócę uwagę na oprawę graficzną płyty. Zdjęcia promocyjne - autorstwa Roberta Głowackiego - są urokliwe, naturalne, bezpretensjonalne, niemalże "domowe". Ania bez zbędnej stylizacji wygląda pięknie. Zawsze się zastanawiałem czy te zdjęcia nie powstały np. w kawalerce Ani - w przerwach między nagrywaniem płyty... Idealnie obrazują myśl przewodnią "Samotności po zmierzchu".
Oceńcie sami...
Fot. Robert Głowacki