Do mojego rodzinnego miasta - Jeleniej Góry - zawitała wraz z zespołem uwielbiana i wspomniana tu wcześniej Katarzyna Groniec.
Był to koncert w ramach trasy promującej najnowszy album Artystki zatytułowany "Wiszące ogrody" (premiera: 18.03.2014r.)
Takiego wydarzenia tym razem nie mogłem przegapić. W minionych latach już dwa razy "udało mi się" nie dotrzeć - bo to praca, dziecko, tysiąc innych spraw itp. Tym razem, dzięki wsparciu mojej mamy, dotarłem. Rząd 14, miejsce 9-te. W zasięgu wzroku miałem więc całą kameralną scenę Sali Widowiskowej w JCK. Wspaniała oprawa świetlna, "barowe" zadymienie ... Magia.
Punktualnie o 19-tej rozpoczęła się muzyczna uczta. Na scenie pojawił się 3-osobowy zespół: Tomasz Pierzchniak (kontrabas), Łukasz Damrych (fortepian), Wojciech Buliński (perkusja). Wszyscy ubrani na czarno, bez obuwia :-)
... Za moimi plecami cichutko przycupnęli Maciej Prokopowicz (nagłośnienie) i Magdalena Falkowska (najlepszy manager świata, światła + "robienie dymu").
Na środku sceny krzesełko, kubek, kartki papieru i ONA - Artystka - Katarzyna Groniec.
No i się zaczęło. Pani Katarzyna na scenie jest hipnotyzująca: ta mimika, te czarujące uśmiechy (no jest wręcz urocza), te emocje, to wiercenie się na krześle... O głosie już nie wspomnę... Jakaż to paleta barw drzemie w wokalu tej drobnej istoty. Jaki aksamit, lekkość, delikatność... A jak nie wrzaśnie chwilami - niczym dzwon Zygmunta - aż ciarki przechodzą po całym ciele. Jak potrafi budować nastrój, stopniować napięcie, jakiego nerwa potrafi w człowieku obudzić, przestrach, trwogę, wkur*wa zwykłego, bunt, radość, euforię ... No wszystko. Czego sobie Klient życzy... Wiedziałem czego się można spodziewać po takiej osobowości scenicznej, ale to co usłyszałem i zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Zespół jest genialny - to bez dwóch zdań. Pięknie potrafią "przy-jazzować", a jak trzeba dopieprzą tak pięknie, że aż człowiek zaczął martwić się o ściany Jeleniogórskiego Centrum Kultury. Nogi same chodziły.
Taki potrafią zbudować klimat, że chwilami gdy zamykałem oczy czułem się jakbym sobie słuchał płyty w domowym zaciszu.
Jestem pod ogromnym wrażeniem konferansjerki Pani Katarzyny. Nijak się ma do tego jej wizerunek introwertyczki. Zabawna, oryginalna i rozbrajająca... Te wspólne śpiewanie z publicznością było przezabawne ("Trup Joe" wszyscy chcieli wykrzykiwać, ale że ktoś już miał wyśpiewać że jest "głupi jak but" już tylko takie przytłumione głosy coś tam nuciły pod nosem). A już mistrzostwo Artystka osiągnęła podczas dialogu z wymyśloną myszką (choć ja sobie wyobraziłem psa) ... Było to tak niezwykłe, że aż kilka osób z publiczności wychylało się ze swoich foteli i próbowali dostrzec gryzonia ... Coś pięknego. Już kiedyś w jakimś wywiadzie słyszałem, że Pani Katarzyna lubi wcielać się w jakąś postać i mówić jej głosem, ale nie spodziewałem się aż takiego talentu komediowego.
Co do repertuaru, usłyszeliśmy w większości utwory z płyty "Wiszące ogrody". Są to interpretacje utworów m.in. Jacques Brel'a, Nicka Cave'a i Paolo Conte. Ja zakochałem się od pierwszego usłyszenia w kawałkach: "Diabeł", "Byki", "Jacky" i "Mandalay". Kawał emocji i dobrego, krwistego słowa. Poza tym odpłynąłem gdy po raz pierwszy na żywo usłyszałem moje ukochane "Przekleństwo Millhaven". Kocham ten utwór, a w wersji na żywo Katarzyna po prostu rozpierdzieliła system. Genialny był też protest song, w którym Artystka zaangażowana tak pięknie kwituje dzisiejszą rzeczywistość słowami "Ja pierdolę, w bardzo dziwną stronę skręca świat". Nie zabrakło także uwielbianej przeze mnie "Kosmonautki" z płyty "Pin-up princess" i pięknego "Amsterdamu" (z płyty "Na Żywo").
Nawet nie wiem ile trwał koncert ... Jedno jest pewne... Za krótko...
Zespół kilkakrotnie powracał na scenę przywoływany oklaskami. Wykonał m.in singiel "Przetańczyłam już wszystko" promujący nowy album oraz "Krzyżówkę", która spotkała się z bardzo gorącym przyjęciem publiczności.
To był cudowny wieczór a dla mnie osobiście prawdziwe święto. Tym bardziej, że po koncercie mogłem spotkać się z Panią Katarzyną, zamienić parę słów, otrzymać autograf (a te, jak się dowiedziałem te "chodzą" na Allegro po 1,30 zł), strzelić "słitaśną fotkę" itp. Nie oszczędziłem także Pani Magdy, której również jestem wielkim fanem. Od kilku ostatnich lat obserwuje bowiem artystyczne "poczynania" tego duetu (Kasia & Madzia) i jestem zdania, że to jeden z najlepszych związków manager-artysta jakie znam. Tylko pogratulować i życzyć dalszych sukcesów na scenie i poza nią.
Nie wyszedłem rzecz jasna z pustymi rękami. Płyta "Wiszące ogrody" już rozgościła się w moim odtwarzaczu :-)
Jeszcze raz dziękuję zespołowi, Pani Magdzie i Pani Katarzynie za ten koncert. Dawno nie czułem takiej więzi z muzyką jak wczorajszego wieczoru...
PS. Specjalne podziękowania i pozdrowienia dla forumowiczów z oficjalnego forum Katarzyny Groniec - niestety już nieistniejącego. Kilka lat temu - przy okazji wydania albumu "Przypadki" - dołączyłem do tej wspaniałej rodziny i w dużym stopniu dzięki nim odkryłem twórczość Katarzyny Groniec i w efekcie trafiłem na ten koncert. Była to grupa ludzi o podobnej wrażliwości, których połączyła muzyka, a także wiele innych "życiowych" tematów. Fantastyczne tam się toczyły dyskusje ... Na każdy temat. Piękne to były dyskusje... Każdemu takich życzę.
Po raz kolejny wszem i wobec wygłaszam iż Katarzyna Groniec Wielką Artystką Jest ...
A jeśli ktoś mi pozazdrościł tych emocji zapraszam na stronę www.katarzynagroniec.pl lub na fanpage https://pl-pl.facebook.com/katarzynagroniec - tam znajdziecie terminy najbliższych koncertów Katarzyny Groniec i jej zespołu.
A na deser piękna sesja Katarzyny.
Fot. Marek Beczek