sobota, 9 sierpnia 2014

"Blizna" Tatiany by Aldona Karczmarczyk

Kariera solowa Tatiany Okupnik to dla mnie jedno z bardziej niepokojących zjawisk na polskim rynku muzycznym.
Niepokojącym dlatego iż dziwi mi tak chłodne przyjęcie jej trzech solowych albumów. 


Śpiewanie w Blue Cafe wyniosło ją na szczyty list przebojów i uczyniło z niej gwiazdę. Wokalistka  z takim temperamentem, takim seksapilem i takim głosem (przez złośliwych nazywany "żabim") w połączeniu z ognistymi rytmami, które serwował zespół, były na polskiej scenie czymś zupełnie nowym.
Albumy zespołu "Fanaberia" (2002r.) i "Demi-Sec" (2003r.) uzyskały status platynowej i złotej płyty.
I przykrym jest fakt, że występy z Blue Cafe to dotychczas największy sukces Tatiany. 
Oczywiście nie ujmuję tutaj zespołowi Blue Cafe, którego repertuar na dwóch pierwszych płytach robił wrażenie. Nikt nie odmówi przebojowości utworom "Espanol", "Kochamy siebie", "You may be in love", "Do nieba, do piekła" czy "Love song". Ale Tatiana, z takim "zapleczem" powinna być naszym "towarem eksportowym".
\

Historię Tatiany i Blue Cafe każdy zna. W 2005 ich drogi się rozeszły. Tatiana postawiła na karierę solową, a w zespole zastąpiła ją Dominika Gawęda wyłoniona w specjalnym odcinku "Szansy na sukces".

W 2007 roku światło dzienne ujrzał pierwszy solowy krążek Tatiany zatytułowany "On my own". Album powstał w USA, jego producentem był Lenny White (współpracował m.in z Chaką Khan i Miles'em Davies'em). Materiał na płycie utrzymany był klimatach soulu, jazzu i delikatnego r'n'b. Promowały go taneczny singiel "Don't hold back" i piękny duet z Miką Urbaniak - "Keep it on the low". 
I choć płyta ukazywała zupełnie dotąd nieznaną twarz Tatiany - stonowaną i nastrojową - album spotkał się z ciepłym przyjęciem - otrzymał w Polsce status "złotej płyty". I stało się tak, pomimo tego że oba single nie odniosły sukcesu na listach przebojów.



Po wydaniu solowego albumu Tatiana wybrała niezbyt udaną formę promocji swojej muzyki. Została prowadzącą żenującego programu TVP "Gwiazdy tańczą na lodzie". I choć Tatiana w roli prowadzącej radziła sobie całkiem nieźle (wcześniej prowadziła koncert podczas Festiwalu w Opolu) to nie był moim zdaniem trafiony pomysł. Los jej następczyni w tym programie - Justyny Steczkowskiej - tylko to potwierdził. Miejsce wokalistek jest na scenie, lepiej żeby nie zostały ... Na lodzie.

W walentynki 2009 roku ukazał się singiel "Valentine" nagrany wspólnie z Wyclefem Jeaem z Fugees. Utwór niestety przeszedł bez echa w polskich radiostacjach.

W tym samym roku ukazał się singiel "Maximum". I również nie trafił on w gusta polskiej publiczności. Los singla pogorszył fakt, że jego promocję połączono z promocją pasty do zębów, którą wówczas reklamowała wokalistka. I tak krążek z tym utworem dodawano do pasty do zębów. Niby każdy rodzaj promocji swej twórczości jest dobry, ale niestety w oczach rosnących wówczas w siłę portali plotkarskich ten akt ściągnął na Tatianę falę krytyki.

Być może była to jedna z przyczyn wyjazdu Tatiany do Wielkiej Brytanii. Tam, w słynnym studiu Air, pod okiem znakomitych producentów powstał album "Spider web", którego premiera odbyła się w maju 2011 roku i sygnowana była jedynie imieniem wokalistki. Płyta ukazała się także w Wielkiej Brytanii, a zwiastował ją utwór tytułowy.

Materiał zawarty na płycie był ukłonem w kierunku dojrzałej mieszanki soulu, funky, popu i jazzu. To smaczna dawka żywej, ambitnej i dojrzałem muzyki w bardzo fajnym, brytyjskim klimacie. Chwilami te produkcje przywołują na myśl twórczość Amy Winehouse. Jednym słowem była to bardzo dobra "światowa" płyta. Na uwagę zasługują: "Coming my way", "Soo long" i 'World of my own design".
Niestety, po raz kolejny rodzima publiczność zawiodła. Album dotarł jedynie na 14-te miejsce listy OLIS i szybko z niej wypadł. 
Na wyspach Tatiana pojawiła się na kilku festiwalach, w programach radiowych i telewizyjnych. O zagranicznym sukcesie nie było co mówić. Ten dość chłodny debiut na rynku brytyjskim podchwyciły polskie "szmatławe" media i rozpętały polskie piekiełko. Oliwy do ognia dolał słynny już występ Tatiany, w którym wykonała cover utworu 'Skyfall" Adele.
Ciekawostką może jednak być fakt, że drugi singiel z płyty - "Been a fool" nagrany w fajnym "bondowskim" klimacie trafił na 11-te miejsce na liście przebojów w Grecji!

Pogodzona z porażką płyty Tatiana powróciła w 2012 jako juror programu "X Factor". To ona (wraz z Kubą Wojewódzkim i Czesławem Mozilem) jest w pewnym sensie odpowiedzialna za pojawienie się na rynku muzycznym - Dawida Podsiadło - była jego trenerem w programie. Tak na marginesie jest to jak dotąd jedyny sukces trzech edycji polskiego "X Factora". 
Z Dawidem w 2012 Tatiana nagrała całkiem przyjemny kawałek "Tu i teraz", który ... nie stał się przebojem.

Początek roku 2014r. to premiera singla "Blizna" zwiastującego krążek o tym samym tytule. Album miał swoją premierę w marcu i przyniósł kolejne - zaskakujące - oblicze artystki. Tatiana nagrała całą płytę po polsku a jej producentem jest Michał Przytuła znany ze współpracy m.in z Reni Jusis. Płytę wypełniają głównie dynamiczne utwory okraszone bardzo dobrymi i dojrzałymi tekstami. Tatiana udowodniła, że można nagrywać dobre taneczne kawałki, których tekst nie jest "o niczym". Zaskakującym jest też wokal Tatiany, która wyeliminowała charakterystyczne dla siebie "skrzeczenie" i czaruje głębokim, zmysłowym i czystym wokalem. 
Polecam utwory: "Oczy na zapałki", "Kosmos", "Zachłannie", "Ratuj mnie" i bardzo emocjonalne "Trupy".


I choć krytycy chwalili nowy repertuar Tatiany, słuchacze album i oba single przyjęli raczej chłodno. Tatiana powróciła na bezpieczny fotel jurora w "X Factorze". I choć od premiery płyty minęło prawie pół roku chyba nie ma co liczyć na kolejny singiel i jakąkolwiek promocję. Szkoda... Bo to dobra płyta jest.
Tutaj rodzi się pytanie. Co jest nie tak? Co powoduje, że tak wszechstronna i utalentowana Artystka ugrzęzła gdzieś pomiędzy Blue Cafe a fotelem w "X Factorze"? Czy Tatiana nie ma "nosa" do wytwórni płytowych, do managerów? Promocja "Blizny" była praktycznie zerowa. Żadnych koncertów, mało występów na żywo, nawet ani jednej okładki ... Zmarnowany został dobry album i po raz kolejny potencjał Tatiany.

Nie mnie oceniać ile w tym winy samej wokalistki, a ile leży po stronie wytwórni, ale aż żal patrzeć jak Tatiana zachwyca się - co tu dużo mówić - marnymi występami w kolejnym talent show. A przecież, gdyby tylko chciała weszła by na scenę i jednym dźwiękiem zdmuchnęła wszystkich tych kandydatów na przyszłe gwiazdy muzyki. Tymczasem trwa lekko nieobecna i mało wyrazista. Czekam na jej przebudzenie ... Żal będzie kolejnego zmarnowanego talentu na naszej scenie.

A na osłodzenie tego nieco gorzkiego wpisu przedstawiam Wam sesję promującą "Bliznę". 

  
 fot. Aldona Karczmarczyk