Każdy występ Edyty to gwarancja pojawienia się "ciar" na całym ciele ...
14-go listopada Edyta obchodziła urodziny - oczywiście życzę jej wszystkiego najlepszego, spokoju ducha, niewyczerpalnego źródła inspiracji i coraz lepszych płyt.
Kilka dni przed jej urodzinami - 10-go listopada minęło 17 lat od wydania anglojęzycznej płyty "Edyta Górniak". Było to dość duże wydarzenie, gdyż album ten miał swoją premierę na całym świecie! Nie będę się na ten temat rozpisywał gdyż już pięknie zrobił to autor bloga: http://edytamusic.blogspot.com/2014/11/seventeenth-anniversary-edyta-gorniak.html
W dniu premiery - w 1997 roku - zostałem szczęśliwym posiadaczem tego wydawnictwa w wersji MC, czyli kasety magnetofonowej. 10 lat później dopiero zakupiłem wersję CD. Ale niezależnie od nośnika trzeba przyznać , że nawet po tych 17-tu latach piosenki z tej płyty wciąż mają moc i ogromny ładunek emocjonalny. Ja lubię każdy utwór z tej płyty - a to się u mnie zdarza nieczęsto. Zasłuchany byłem w każdy dźwięk i każde słowo tak pięknie wyśpiewane przed Edytę. Pokochałem ten album, i wciąż do niego wracam. Szczególnym uczuciem darzę "Linger", "Miles & miles away", "The day I get over you" i "That's the way I feel about you". To kompozycje na światowym poziomie i stworzone przez współtwórców hitów samej Celine Dion. Po premierze płyty zagraniczne media dość szybko stawiały jej nazwisko obok Mariah Carey, Whitney Houston czy Celine właśnie. W kilku krajach Edyta odniosła umiarkowany sukces, a jej piosenki trafiły na światowe listy przebojów. Z pewnością jednak album ten nie osiągnął takiego sukcesu, na jaki wg. mnie zasługiwał.
I nie będę szukał odpowiedzi na odwieczne pytanie dlaczego nie udało się zrobić Edycie kariery światowej. Skupiam się na tym, że Edyta nagrała płytę na miarę swojego talentu - najlepszą w swojej karierze. Czekam zatem na kolejne albumu wokalistki, z nadzieją że odnajdę tam choć 70% tych emocji, które znalazłem na krążku "Edyta Górniak".
A teraz potężna dawka zdjęć. Piękna sesja zdjęciowa promująca ten album. Miłego oglądania.
fot. Marlena Bielińska
Oczywiście jeśli macie więcej zdjęć z tej sesji możecie je śmiało podesłać :-)