Tak naprawdę czas na słuchanie płyt mam głównie w samochodzie. Ale znowu nie jeżdżę aż tyle by z każdą nową płytą odpowiednio się "zaprzyjaźnić". W domu też mam niewiele czasu. Uknułem więc, że taki discman - szczyt szpanu z czasów mojego dzieciństwa - może być dla mnie prawdziwym zbawieniem. Można z nim iść na spacer, na rower, do drobnych prac ogrodowych itp. Wyłudziłem więc od mojej szwagierki takowy sprzęt i teraz zaczynam eksplorację archiwum płyt nieprzesłuchanych / nieosłuchanych.
I tak wczorajszą - deszczową - noc spędziłem w towarzystwie Kasi Nosowskiej, która zaserwowała mi "Sushi".
Płytą tą kupiłem chyba z 6 lat temu przy okazji jakiejś promocji. Wysłuchałem w całości jedynie singlowego "Keskese". "Przeskakiwanie" po kolejnych utworach zakończyło się zapakowaniem płyty do pudełka i odłożeniem jej na półkę...Tak, tak nawet Nosowskiej się to może przytrafić.
"Sushi" to trzeci solowy album Artystki wydany w 2000 roku. Płytę Kaśka tworzyła wraz z Andrzejem Smolikiem, który wówczas dopiero rozpoczynał karierę producenta (współpracował z Kaśką przy jej poprzedniej płycie "Milena").
I przyznam szczerze, że mnie początkowo odrzucił efekt tej współpracy. Bo na "Sushi" Kasia i Smolik serwują nam mocne elektroniczne rytmy. Znajdziemy tam trochę transu, a ja nawet zaryzykowałbym stwierdzenie "czyste techno" - tylko w dobrym tego słowa znaczeniu. Bo nie na samym mocnym bicie opierają się te produkcje. Jest tu dużo fajnych "smaczków" i bardzo intrygujących dźwięków ("P.Jer", "Nix", "WeejteWelVogel").
Dziś wiem, że Kasia - jak zwykle - wyprzedziła epokę. Po 15 latach od premiery album brzmi zaskakująco świeżo i nowocześnie.
W kwestii słowa na "Sushi" Nosowska postawiła na minimalizm. Jest tylko kilka utworów skrojonych klasycznie: zwrotka, refren, zwrotka. W większości produkcji to jednak muzyka wysuwa się na pierwszy plan, tekst stanowi niewielką ich część. Co oczywiście nie oznacza, że Kasia nie obroniła się jako tekściarka - tekst cudownie melorecytowanego "Przebijśnieg" jest przecież genialny. Podobnie jest z utworem "Grooby" - tu ponownie Kasia postawiła na melorecytację. Nie sposób pominąć singlowego "Keskese" - tutaj zarówno muzyka jak i tekst współgrają idealnie z zadziornie zachrypniętym wokalem Kasi.
Warto też zwrócić uwagę na teledysk to tego kawałka. Tutaj Artystka po raz kolejny daje popis swoich możliwości aktorskich (wcześniej zabłysła m.in. w teledysku "4 pory").
I gdyby nie ten discman...
A na koniec oczywiście sesja promująca "Sushi". Prosta, minimalistyczna, bez przesadnych stylizacji, z prostą fryzurą Kasi :-) Autorem zdjęć jest genialny Jacek Poremba.