Nie mam najmniejszych wątpliwości że Dawid Podsiadło to przykład najlepiej prowadzonej kariery na rodzimym rynku muzycznym w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Konsekwencja i skuteczność to tutaj klucze do ogromnego sukcesu jaki osiągnął w naszym kraju. Od samego początku lansuje przeboje, które nie dość, że są "radiowe" to jeszcze niosą za sobą walory artystyczne w postaci dobrej muzyki i wartościowego tekstu. Dawid nagrywa dobre płyty, z których każda uzyskała status diamentowej, współpracuje ze znakomitymi Artystami, bierze udział w największych festiwalach, reklamy z jego udziałem nie irytują aż tak bardzo, no i przede wszystkim wyprzedaje stadiony. Tak, to w ostatnim czasie jego największe osiągnięcie. To się wcześniej nie śniło Artystom z krajowego "podwórka", a Dawid tego dokonał i cały czas pobija kolejne rekordy (patrz bilety na koncert na PGE Narodowy na 2023r). Nie wiem ile w tym uwielbienia fanów a ile snobizmu (bo wszyscy będą to ja też muszę) ale liczby nie kłamią. Dawid Podsiadło jest obecnie numerem jeden na polskim rynku muzycznym i raczej jeszcze długo nim pozostanie.
W moich oczach zyskuje dodatkowo prowadzeniem swojej kariery trochę na wzór Adele czy Ed'a Sheeran'a. Otóż pojawia się w mediach tylko wtedy gdy coś stworzy i chce to wypromować. Wtedy jest go dużo. Już nie wspomnę o tym, że współpracuje ze znakomitymi agencjami bo jego akcje promocyjne zawsze są genialne. A poza tym potrafi zniknąć na jakiś czas i na próżno szukać informacji o nim w mediach. Nie kupczy swoją prywatnością, nie uzewnętrznia się w social mediach. Jest muzykiem. Nagrywa płyty, teledyski i gra koncerty. Poza tym mało go widać. Nie wiemy jak wygląda jego partnerka, dom, pies czy kot. Nie wiemy gdzie i z kim jeździ na wakacje. Dawid wpuszcza nas do swojego świata tylko przez swoją twórczość. I chwała mu za to.
Za takim statusem przychodzi jednak większy ciężar wynikający ze sprostania oczekiwaniom słuchaczy, fanów. Bo każda trasa musi być lepsza od poprzedniej i to samo z albumami. Popularność i przebojowość poprzedniej płyty ("Małomiasteczkowy" , wyd. 2018r.) bardzo wysoko postawiła poprzeczkę tej kolejnej. A przyszło nam czekać na nią 4 lata. W tzw. międzyczasie pojawiła się reedycja "Małomiasteczkowego", koncertowe wydawnictwo "Leśna muzyka", duety m.in. z Darią Zawiałow i Sanah no i przede wszystkim genialny hymn Męskiego Grania 2021 "I Ciebie też, bardzo" (Gdyby mnie ktoś spytał o najważniejsze polskie utwory ostatnich kilku lat ten numer zdecydowanie znalazłby się w moim Top 3).
21.10.2022r ukazał się czwarty studyjny album Dawida zatytułowany "Lata dwudzieste". Przed wydaniem pojawił się u mnie mały zgrzyt bo zamówiłem płytę w oficjalnym pre-orderze,a kilka dni później na Empik.com pojawiła się przedsprzedaż limitowanej edycji (z czterema dodatkowymi utworami). Ta oficjalna przedsprzedaż dotyczyła standardowego wydania, bez żadnych dodatków czy autografu. A że akurat jeśli chodzi o Dawida to zbieram wszystkie jego wydawnictwa to zmuszony byłem zamówić także tą edycję limitowaną - no bo jak by inaczej? Jakież było moje szczęście gdy na kilka dni przed premierą okazało się, że płyta zamówiona w oficjalnej przedsprzedaży będzie podpisana przez Dawida. To zdecydowanie zatarło moje wrażenie, że wytwórnia mnie trochę wydy*ała.
Wracając do nowej płyty. Zacznę od oprawy graficznej. Genialne panoramiczne zdjęcie autorstwa Daniela Jaroszka pozwala nam na zabawę w stylu "Gdzie jest Wally?". W szalonym świecie Dawida możemy znaleźć kilka odsłon głównego bohatera a także możemy odnaleźć tam wiele symboli i ukrytych znaczeń. Jeśli chodzi o samo wydanie fizyczne tradycyjnie przyczepię się jedynie do braku książeczki z tekstami. Bo ja lubię jak są teksty ... I tyle ;-)
A muzycznie? Muzycznie Dawid bardzo nie zaskakuje. Materiał zawarty na "Latach dwudziestych" jest poniekąd kontynuacją tego, co znaleźliśmy na "Małomiasteczkowym". Czyli mamy w większości popowe, dynamiczne utwory okraszone błyskotliwymi tekstami nawiązującymi do otaczającej nas rzeczywistości oraz przemyśleń Dawida na temat upływu czasu, uczuć i ... religii. A o tym ostatnim temacie usłyszymy w utworze "Post", który ukazał się latem. Mocno mnie zaintrygował ten singiel. Tutaj Dawid punktuje w nim polską mentalność i katolicką hipokryzję. Zabieg melorecytacji/rapu we zwrotkach przynosi ciekawy efekt z wyśpiewanym refrenem no i z genialnym tekstem.