środa, 26 marca 2014

Muzycznie ślicznie odc. 2

Dziś bardziej ślicznie niż muzycznie. Bo więcej tu przyjemności dla oka niż dla ucha :-) Oto 5 powodów na nadejście wiosny :

Po pierwsze: J.Lo

Jennifer (w życiu ni uwierzę, że ona ma już 45 lat) szykuje się już na konkurs o hit lata, gdyż w jednym czasie lansuje dwa potencjalne wakacyjne przeboje. W kawałku "Adrenalina" wraz z Ricky'm Martin'em wspierają niejakiego Wisina. Kawałek dość konkretny, gorący i chwytliwy. A w clipie Jennifer wygląda bardzo smacznie.
Drugi hit to solowy singiel "I luh ya Papi", który zwiastuje nowy album śpiewającej aktorki. Kawałek też szybko się wkręca, choć jest prosty jak budowa cepa (zwłaszcza refren). Ale co robi słynna gwiazda, gdy sama piosenka jest średnia? No kręci gorący teledysk, w którym wraz z koleżankami wiją się w towarzystwie półnagich mięśniaków - taki ukłon w stronę środowisk gejowskich, które stanowią pewnie duży procent odbiorców muzyki J.Lo.

Po drugie: Lady Gaga
Oj nie udał się Gadze ten jej "ArtPop"... Flop jakich mało. Ale to w dużej mierze wina samej Gagi, która zbyt nachalnie reklamowała g*wno jako czekoladę :-)
Ale nakręciła 12-minutowy teledysk (z czego 5 minut to napisy) szumnie nazwany jako "ArtPop Film", w którym - jak to u Gagi - wszystkiego jest pełno. 3 piosenki w jednym clipie, kilka wcieleń, tancerze, anioły, konie, ch*je, dzikie węże ... Gdzie jest Gaga z czasów "Poker face" czy "Paparazzi"? ... Nuda. Samej siebie już chyba nie dogoni. Idź Gaga na urlop i się trochę ogarnij.
Swoją drogę Gaga coraz bardziej zaczyna przypominać Donatellę Versace.


Po trzecie: Shakira
Niczego już nie naprawi koszmarny duet z Rihanną... Nowy singiel "Empire" choć intrygująca nie posiada cech przeboju. Z clipem zdecydowanie zyskuje, ale to wciąż mało ...

Po czwarte: Anastacia
Jakże tęskniłem za Anastacią... Wokalistka miała ostatnio poważne problemy zdrowotne, ale pozbierała się i wraca z albumem "Ressurection" ... Ja z dużym dystansem podchodzę do płyt, które artyści tytułują "odrodzenie, odnowienie, powstanie itp.). Ale singiel zwiastujący album  - "Stupid little things" brzmi całkiem dobrze. Oczywiście, że przywołuje skojarzenia z hitem "Left outside alone", ale to znak że Anastacia idzie w dobrym kierunku. Aż się chce powiedzieć "Witaj ponownie" :-)


Po piąte: SIA
Krótka historia jak z oryginalnej wokalistki (znana z hitu "Titatnium" nagranym z Davidem Guettą) przeistoczyć się w kopię Rihanny ... Ale "Chandelier" i tak mi się podoba.