niedziela, 5 czerwca 2016

Wiosenne "Płytobranie" Cz. 4 "BANG" Reni Jusis

Ludzie lubią koronować, tytułować, przyklejać łatki... "Ofiarami" często padają Artyści. Nazywamy kogoś "Królową Popu", "Królem Serialu", "Polskim Justinem Bieberem" itp. Łatwiej gdy kogoś w ten sposób kojarzymy. To, co publiczności ułatwia odbieranie twórczości innych, samym Artystom często staje się kulą u nogi.  

Reni Jusis - Artystka, o której dziś będę pisał też została niejednokrotnie zaszufladkowana. Najpierw była "Zakręconą", "Dzielną z Mielna", potem "Królową polskich parkietów", a następnie "Ekomamą". I jeśli te muzyczne łatki nie wyrządzały Reni większej krzywdy, tak jej "eko" działalność spotkała się z niemałym hejtem wśród naszych legendarnych nienawistnych internautów. 

Ja skupiałem się jednak głównie na muzycznych dokonaniach Artystki. Czego dowodem są moje wcześniejsze wpisy. 

http://widzemuzyke.blogspot.com/2015/03/wszystkie-twarze-reni-jusis.html
http://widzemuzyke.blogspot.com/2014/04/reni-jusis-exklusiv-2009-by-krzysztof.html

Zdecydowanie Reni to Artystyczny kameleon. Postać barwna, twórcza i bardzo ważna na polskiej scenie. Dlatego muzyczny niebyt w jakim tkwiła przez ostatnie 7 lat spowodował, że przez wiele osób została zapomniana. Oczywiście, fani dopominali się nowej płyty jednakże życie prywatne oraz działalność "Ekomamy" całkowicie pochłonęły wokalistkę. 

Dużym zaskoczeniem była więc marcowa premiera nowego singla Reni zatytułowanego "Bejbi Siter". Przy tej okazji od razu podano także premierę nowego albumu "BANG". Zabieg jakże ryzykowny w dzisiejszych czasach. Bo skąd pewność, że po tylu latach milczenia, trud włożony w nagranie nowego albumu nie pójdzie na marne? Czy publiczność jeszcze będzie pamiętać kogoś takiego jak Reni Jusis?
Jeśli nie pamięta to "Bejbi siter" sprawi, że już zapamięta Reni na długo :-)

Bo ten singiel... Proszę Państwa...Petarda. Reni rozlicza się ze wszystkimi łatkami, które jej doczepiono. Jest przy tym uroczo zadziorna, drapieżna i seksowna. Chyba nie mogło być lepszego wyboru na singiel promujący ten album. 



"Bejbi siter" to jasny i klarowny sygnał powrotu Reni do korzeni. Nie było to aż tak oczywiste po ostatnim studyjnym albumie ("Iluzjon cz. 1" z 2009 roku), na którym Artystka pokazała swoją liryczną i akustyczną twarz.  
Singiel od razu "zażarł". Fajny, mięsisty bit, nowoczesne brzmienie,  genialny tekst i to zaraźliwe "Oto ja ja ja, brawo ja ja ja...". 

Jeszcze przed premierą płyty Reni zagrała kilka bardzo dobrze przyjętych koncertów, podczas których zaprezentowała także nowe utwory (i kolejne - zjawiskowe - sceniczne kreacje).

15-go kwietnia do sklepów trafił album "BANG". Pochwały należą się za samą okładkę. Genialne zdjęcie, którego autorem Łukasz Murgrabia (http://murgrabia.com/) nawiązuje nieco do zdjęcia Grace Jones z okładki płyty "Nightclubbing". I choć wydanie jest bardzo minimalistyczne - plakat + teksty - okładka i zdjęcie wewnątrz ratuje całą sytuację z kolejną ubogo wydaną polską płytą.  Autorem oprawy jest Mrotek http://mrotek.pl/






A muzyczna zawartość płyty zdecydowanie zaskakuje. Reni nagrała album w kilka miesięcy. A do produkcji albumu zaangażowała młodych twórców: Stendka (współpracującego m.in. z DICK4DICK)  i Kubę Karasia z duetu The Dumplings.
Materiał brzmi bardzo świeżo, nowocześnie i zadziornie.  Reni po raz kolejny wytycza własną ścieżkę. Zarówno kompozycyjnie, tekstowo jak i wokalnie. Utworom daleko do oczywistej melodyjności, a sama Reni postawiła zdecydowanie na eksperymenty wokalne. Jest szept, pisk, krzyk, melorecytacja oraz komputerowo przetworzony wokal. 
W tekstach dość często przewija się temat naszej rzeczywistości - cyfrowej, przepełnionej informacjami, ukierunkowanej na "mieć" i w istocie dążącej do samozagłady. 

Od razu powiem, że nie jest to album chwytliwy i przystępny. Po pierwszym odsłuchu oprócz singlowego spodobały mi się jedynie dwa utwory. Ale wiedząc, że mam do czynienia z Reni Jusis poświęciłem więcej czasu i uwagi na to by te utwory przebiły się przez pancerz powierzchowności i przedostały się do mojej podświadomości :-) Przeczuwałem, że będzie warto...

I tak odwróciła się zupełnie statystyka gdyż finalnie wyłoniły się trzy utwory, które (niestety) ... omijam. Jest to trochę przekombinowany w swej formie "Bilet wstępu" (gdyby był krótszy mógłby pełnić rolę intro to jakiegoś utworu), nieco monotonny i przydługi "Kęs", i "Koniec końców", w którym budowane przez cały utwór napięcie zostawia finalnie z pewnym niedosytem - ewidentnie brakuje mi tam punktu kulminacyjnego.

A poza tym jest pięknie. Nowocześnie i zadziornie jest w kawałkach "Y&Y", "Po kolana w mule" i "Delta". Magicznie brzmi "Sztorm", "Zostaw wiadomość" porywa i hipnotyzuje. A dwa ostatnie utwory "Zombi świat" i "Na skróty tęczą" to ukłon w stronę melodyjności i przebojowości rodem z "Trans Misji" czy "Magnesu". Nie da się ukryć, że to właśnie te dwa dzieła produkcji Kuby z The Dumplings najbardziej zostają w pamięci i przez to mają szansę rozruszać publiczność na koncertach. Już nawet powstaje teledysk do utworu "Zombi świat". 

Powrót Reni można uznać więc za udany. Pomimo małych potknięć mamy kawał dobrego, nowoczesnego grania, bez mizdrzenia się do komercyjnych rozgłośni i stacji telewizyjnych. Łamane rytmy, nieoczywisty wokal, niepokojące teksty jawią nam Reni jako Artystkę, która nie próżnowała w poszukiwaniach. Nie odcina kuponów od "Zakręconej" czy "Kiedyś Cię znajdę". Nie próbuje też udawać kogoś kim nie jest. Nie ukrywam, że cieszy mnie ogromnie ten powrót. Oglądając czasami Reni moszczącą się na kanapie w telewizji śniadaniowej, opowiadającej o eko-rodzicielstwie zadawałem sobie pytanie... Czy będzie jeszcze chciała tworzyć dobre płyty? Czy wciąż będzie o krok do przodu od swoich śpiewających rówieśniczek? Czy jeszcze nas zaskoczy? Oddycham z ulgą, odpowiadam "TAK" i dośpiewuję "Brawo Ty, Ty, Ty...".

PS.
Polecam też galerię zdjęć promujących album "BANG". Autorami zdjęć jest duet Zosia Zija i Jacek Pióro.